zapaśnicy

Naszą szkołę odwiedzili dziś zapaśnicy. Podobno sławni – nie znam się, daje więc wiarę słowom panów od wuefu. Więcej o nich w wideorelacji pod spodem (tym razem w dwóch częściach..) Patrząc na nich przypomniał mi się wiersz Wisławy Szymborskiej „Wieczór autorski” Cóż, zawsze inaczej postrzegałem świat…

Wieczór autorski

Muzo, nie być bokserem to jest nie być wcale.
Ryczącej publiczności poskąpiłaś nam.
Dwanaście osób jest na sali,
już czas, żebyśmy zaczynali.
Połowa przyszła, bo deszcz pada,
reszta to krewni. Muzo.

Kobiety rade zemdleć w ten jesienny wieczór,
zrobią to, ale tylko na bokserskim meczu.
Dantejskie sceny tylko tam.
I wniebobranie. Muzo.

Nie być bokserem, być poetą,
mieć wyrok skazujący na ciężkie norwidy,
z braku muskulatury demonstrować światu
przyszłą lekturę szkolną – w najszczęśliwszym razie –
o Muzo. O Pegazie,
aniele koński.


 pierwszym rządku staruszek słodko sobie śni,

 że mu żona nieboszczka z grobu wstała i

 upiecze staruszkowi placek ze śliwkami.

 Z ogniem, ale niewielkim, bo się placek spali,

[onet_player v1=”eMohFf0034″ v2=”” v3=”” v4=”43362″]

[onet_player v1=”xy3J0k0034″ v2=”” v3=”” v4=”43387″]