wypominki

Obiecałem wczoraj, że przypomnę każdego z Was z osobna, drodzy nieobecni. 
Będzie to wspomnienie czysto subiektywne, bez silenia się na żaden obiektywizm. 
W końcu to ja jestem autorem, wasza prawda może pojawić sie w komentarzu. 

Iza Winecka

Nie uczyłem Izy. Gdy zacząłem pracować w Jastrzębiu Iza miała nauczanie indywidualne.
Z opowieści wiem, że z pogodą znosiła chorobę. Odeszła chyba w zimie. Pamiętam pogrążoną
w smutku szkołę, dzień pogrzebu. Po raz pierwszy uświadomiłem sobie tę oczywistą prawdę,
że uczniowie mogą umrzeć, nawet jeśli młodość to nie czas na umieranie. Nie wiem jak wyglądało życie Izy, jaką była uczennicą, jaką córką. Nie umiem wyobrazić sobie przez co przechodziła w tych ostatnich miesiącach. Wiem jedno, nie zapomnę…
  

Waldek Grzmil

Wiadomość o jego śmierci zaskoczyła mnie. Wróciłem właśnie procesji w Boże Ciało. 
Waldek nie dotarł na nią. Odebrał sobie życie. Nie wiem przez co przechodził,nie wiem, 
co skłoniło go do podjęcia tak radykalnej decyzji. Uczyłem Waldka i nie zauważyłem niczego.
Pamiętam,  że był najdrobniejszym chłopcem w tej klasie;  wydawało mi się, że cechowała
go wieczna pogoda ducha, nie wiedziałem, że ma jakieś kłopoty. Żegnaj Waldku.
    

Maciek Knop

Maćka uczyłem tylko przez chwilę. Przeniesiono go jeśli dobrze pamiętam z równoległego oddziału. Zapewne był więc bardzo żywiołowy. U mnie siedział w pierwszej ławce, zaraz przy biurku. Jego tragiczna śmierć też była zaskoczeniem. To był środek zimy, styczeń, straszne mrozy. Nie byłeś z aniołem, ale teraz jednak nim jesteś.
  

Pan Sajewski

Pana Sajewskiego nie znałem osobiście. Funkcjonuje on jednak w szkolnej zbiorowej świadomości jako nauczyciel-legenda, ideał do jakiego chyba każdy nauczyciel dąży. Nie wiem nawet co takiego robił, że zasłużył na piedestał. Ale skoro został zapamiętany, wierzę, że był człowiekiem niezwykłym.